Mój kawałek nieba na ziemi... blog o moich domowych rewolucjach

niedziela, 30 września 2012

Łazienka on top

  Hej dziewczyny!!!

  Chyba wracam do siebie, plecy jakby lepiej, aż się żyć na nowo chce... słońce za oknem, moje kwiaty na balkonie kwitną piękniej niż latem, w salonie wciąż unosi się woń smażonych grzybków... mąż jak obiecał - wrócił z lasu z obiadem ;) A ja teraz mam chwilkę dla siebie no i dla Was oczywiście!!! ;)

Dziś pokażę Wam łazieneczkę na poddaszu, z której ostatnio dużo korzystam, jak nigdy ....
Ma dużo skosów, co chyba jest bardziej jej urokiem niż wadą, przez to jest bardziej fikuśna i ciekawa ;)








Uwielbiam gumeczki, spineczki, opaski, wszędzie się to u mnie wala, nie dość że moje, to i moich córeczek też, te to dopiero bija rekordy w posiadaniu spinek porozrzucanych dosłownie wszędzie, a na dodatek  - spinki - to ulubione zabawki mojego siwuska, który kradnie je non stop i chowa po kątach ;)



Miłej i słonecznej niedziele dla Was ode mnie!!!
Pozdrawiam
Roza

piątek, 28 września 2012

Pomarańcz i u mnie

  Dzień dobry kochane,

  A więc jak pomarańcz to pomarańcz, nie może go zabraknąć i u mnie ;) W ciepłych barwach od razu goręcej ;)







 Moje ukochane ponczo w królującym kolorze, na chłodne dni jak znalazł ;)





Bukiety z liści jesiennych

 I nawet doniczka się znalazła ;)


To bardziej żółte niż pomarańczowe, ale o to moje ulubione śniadanie ;)



Kolorowego dnia
Roza

środa, 26 września 2012

Pomysł na...

  Witajcie,

  Dziś wróciłyśmy ze szpitala, migdałek usunięty, dwa przycięte, ciężki wczorajszy dzień już jakby za nami, Blanusia obolała, ale dzielnie wszystko zniosła!!!Dziękuję za  Wasze wszystkie słowa otuchy!
Ledwo przytomna, umęczona, bo wiadomo jakie są szpitalne łóżka, ale już do Was piszę ;)
A mam tyle roboty, że nie wiem w co ręce wsadzić, mąż dalej walczy z łazienką, obecnie wanna stoi na środku salonu, pełno kartonów z jakimiś częściami, a kot ma używanie ;)

  Ostatnio mój Orek szukał sobie nowego miejsca, gdzieś wyżej, a że ja nie mam żadnych szaf tu gdzie on urzęduje, wynalazł sobie miejsce na wieszaku z ubraniami i podarł kurtkę skórzaną mojego męża... ale oczywiście to nie kota wina, miał Pan zrobić półeczko-schodki dla kotka... więc bez namysłu rach ciach i półeczki gotowe,  mąż zamontował i kot szczęśliwy a my żyjemy bez obaw o kolejne zniszczenia, póki co...

Przepraszam za jakość zdjęć, szarawo już było na dworze...



 A w tle piękne ozdobne skrzyneczki, które naustawiał mój mąż, chyba sobie pokrowce na nie uszyję, bo nie wiadomo ile jeszcze będą zdobić salonik hihihi












koszyczek jest przykręcony do półeczki, nie spadnie ;)

I jak tu nie kochać tego małego stwora, mam jakby lekkiego bzika na jego punkcie ;)

Pozdrawiam Was, dużo zdrówka i uśmiechów ;)
Roza

sobota, 22 września 2012

Mirror mirror on the wall...

  Dzień dobry Wam,

  Czuję jesień w kościach, zimno wszędzie, wieczorkiem ciepłe kakao, albo herbatka z miodem i książka - tak właśnie przeżywam tę porę roku ;) Ma ona swoje uroki,  wyciszam się,  więcej planuję, rozmyślam no i czytam ;) 
  A Wy jak spędzacie jesień, lubicie ją??? Bo ja średnio, najbardziej kocham wiosnę, kiedy  wszystko budzi się do życia,  kiedy świeci słońce, kiedy dni są co raz dłuższe, gdybym mogła to żyłabym w ciepłych krajach... ja nie zimowa jestem ;)

  Zrobiłam kilka zdjęć mojej komody i pobielonego lustra... więcej mebli nie bielę, bo zwyczajnie lubię je w takiej postacie jakiej są, orzech pasuje mi do całej reszty ;)
Złote lusterko zawiśnie gdzie indziej ;)






 

  Nie będzie mnie jakiś czas z Wami, bo jadę z moją Blanią do szpitala na usuwanie migdałków po raz kolejny, wracamy pod koniec tygodnia ;(

Życzę Wam natchnienia do działania, ciepłego kocyka i dużo pomysłów ;)
Dziękuję za Wasze miłe komentarze i do kliknięcia kochane!!!
Roza

czwartek, 20 września 2012

Mój drugi dom

  Witam Was Kochane,

  Streszczę Wam troszkę urywki z mojego życia, mam nadzieję, że Was nie zanudzę!
Parę lat temu wróciliśmy do Polski, obecnie z mężem i dziećmi mieszkamy w moim rodzinnym domu, na dole mieszka dziadek my zajmujemy górę... poddasze przeznaczone jest dla gości, znajduję się tam tzw. "master bedroom" z łazienką, wielką sypialnią... kiedyś  było moje, jak jeszcze mieszkałam z rodzicami ;) Rodzice wyprowadzili się, góra stała pusta, więc po powrocie z wojaży zadomowiliśmy się tu, na dłuższą chwilę, taki przystanek życiowy, obecnie robimy delikatne  remonty, zmiany, by było po naszemu, bo jakiś czas to będzie nasze miejsce na ziemi ... 

Niedawno kupiliśmy działkę budowlaną i za parę lat zbudujemy nasz drugi dom, ale o tym kiedy indziej ...

Pierwszy, nasz osobisty ;) domek jest w Anglii, nic wielkiego, nic pięknego, ale nasz... Początkowo go wynajmowaliśmy, był w opłakanym stanie, wszystko się sypało, waliło, ale dostrzegliśmy w nim pewien potencjał, mój mąż złota rączka, stwierdził, że jeśli uda się go nam kupić, to dokona w nim cudów ;) i ja mu uwierzyłam ...
Kupiliśmy dom ;) Pokażę Wam, jak było przed jak po, będę wracać w postach do tego miejsca bo nie da się wszystkiego opisać w paru słowach...

Tak wyglądała nasza łazienka, wstyd ja pokazywać, ale chodzi o zmiany, o tzw cuda jakich dokonał mój mąż ;)




Za czasów najmu wyglądała tak, nie mogłam  żyć w czymś takim patrz wyżej...






A kiedy już kupiliśmy dom, łazienka nabrała nowego blasku:



Mąż zamontował rigipsy, ściany był bardzo krzywe

stare dechy, okropność

nowa podłoga

nowa ceramika

kamienne płytki








Ten wieloryb to ja, nosiłam wtedy  pod sercem moje dwie córeczki ;)
  Nie myślałam wtedy o prowadzeniu bloga, więc te zdjęcia nie są jakieś super, wybaczcie mi ;)
Tęsknie troszkę za moim domkiem, ale tu z dziećmi jest mi lżej i łatwiej, tu nasza rodzina, decyzja o wyprowadzce nie była łatwa, rzekłabym, że jedna z najtrudniejszych decyzji mojego życia... Ale kto wie co niesie jutro...

Miłego dnia kochane i dziękuję, za wszystkie miłe słowa!!!
Roza