Witajcie kochane po Wakacjach!!!!
Lato dobiega końca, ale cóż to za koniec - upały w toku... oczywiście na urlopie miałam zaledwie aż trzy piękne dni pogodowe, po powrocie do pracy przyszło lato ;( Mimo wszystko cieszę, że grzeje, że pogoda dopisuje, bo..... budujemy nowy dom!!!!!!!!!!!!!!! Tak Alu - dobrze obstawiłaś ;)))))))
Właśnie rośnie dach ;), więc same rozumiecie - słońce wskazane ;)
Tyle się wydarzyło, że nie wiem jak to najprościej i bez przynudzania opisać, a może zdjęciami ...
Lato intensywnie mijało...
Raz nawet żeglowaliśmy, z przygodami, złapał nas sztorm jakiś, lina w silnik się zaplątała, mąż nas ratował wskoczył do wody, odplątał i cali i zdrowi wróciliśmy na ląd - to był mój pierwszy i ostatni raz !!!!
Było morze
Ponownie odwiedziliśmy Danię, jestem kompletnie i nieodwracalnie zakochana w krajobrazach tego Państwa!!!!!!!
Łowy genbrugowe, za grosze takie hity mąż wynalazł!!!
I te domku cudne...
Ja zajęłam się szperaniem i szukaniem smaczków do domu... istne szaleństwo na tych genbrugach(chyba dobrze to napisałam;)
Ten piękny gipsowy wspornik to prezent od teściów, ale też z Danii ;)
Kiedy dopadła nas wena by coś zmalować, no to malowałyśmy a co ?! ;)
Efekt naszej pracy - patrz niżej ;)
A po powrocie do domu działałam już w pojedynkę ;)
Na pierwszy ogień - żyrandole
Dziewczynki w wolnych chwilach bawiły się w teatr, który jak to pięknie nazwały, rozegrał się w czasie rzeczywistym hihihi... cokolwiek to miało znaczyć ;)...
Wsporniki do półki, służą jako podpórki do książek;)
Miałam ogromną chęć na miedź, wiedziałam że w Dani na bank coś upoluję.... no i proszę...
Do nowej przyszłej kuchni, będą jak znalazł...
Dobra, przejdę do sedna sprawy...
Oto mój nowy dom... zupełnie niegotowy, ale ja już wszystko widzę.... co, jak i gdzie....
Końca nie widać, ale grunt, że rośnie ;)
Teraz mogę być zmęczona, dobita wszystkim dookoła, wystarczy że spojrzę na budowę... i uśmiech sam ciśnie się na usta ;))))
Wasza uśmiechnięta od ucha do ucha
Roza